Odkąd wróciłam z Portugalii minął już ponad miesiąc. Czas niespostrzeżenie przyspieszył, nieposegregowane zdjęcia wciąż leżą na dysku, odciski na stopach zdążyły się zagoić, a ja wciąż uśmiecham się na myśl o Camino de Santiago. Doszłam do Santiago de Compostela pod koniec marca, lecz obrazy z drogi są tak bliskie, jakby wydarzyło się to wczoraj. Tęsknię za dniami, kiedy oczy uśmiechały się od rana do wieczora, gdy miałam mnóstwo czasu na myślenie.
Czym jest Camino de Santiago?
Camino de Santiago, inaczej Droga św. Jakuba, to szlak pielgrzymkowy do miasta Santiago de Compostela w Hiszpańskiej Galicji, gdzie znajduje się ciało św. Jakuba. Do celu można dotrzeć jednym z wielu szlaków. Do najpopularniejszych tras należą Camino Frances, Camino Primitivo, Camino del Norte i Camino Portugues. Szlak oznaczony jest żółtymi strzałkami oraz żółtymi muszlami. Jest to jeden z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych na świecie. Co roku do Santiago de Compostella docierają setki tysięcy pielgrzymów. Dawniej podążanie szlakiem miało charakter religijny, dziś pielgrzymi pokonują szlak ponieważ chcą przeżyć niezapomnianą przygodę, pomyśleć, spędzić czas z samym sobą, poznać swoje możliwości czy podziwiać piękno otaczającej ich przyrody.
Skąd pomysł na Camino de Santiago?
Kilkanaście lat temu czytałam książkę Paulo Coelho “Pielgrzym”, w której główny bohater podążał szlakiem św. Jakuba. Po drodze mierzył się nie tylko z niesamowitym wysiłkiem, lecz również z własnymi myślami, wyobrażeniami na temat świata oraz oczekiwaniami wobec życia. To wtedy zafascynowała mnie perspektywa wielodniowego szlaku. Zastanawiałam się jak by to było przejść samej tak wiele kilometrów, wsłuchiwać się we własne myśli i marzenia.
Od tamtego czasu co roku zapisywałam przejście szlaku św. Jakuba na listę rzeczy do zrobienia. Początkowo było to dla mnie niemożliwe, ponieważ moi rodzice nie zgodziliby się żebym podróżowała sama po Hiszpanii, Francji lub Portugalii w wieku 13 lat. Z czasem kolejne kierunki i cele przysłaniały drogę św. Jakuba. Azja, budowanie Vana, podróże autem po Europie i Polsce, te wszystkie plany sprawiały, że odkładałam szlak św. Jakuba na później. Droga jawiła mi się jako coś pięknego, odległego, nieosiągalnego. Niespodziewanie okazało się, że będę miała wolne 3 tygodnie w marcu. Na spędzenie tego czasu miałam kilka pomysłów. Pomyślałam: A może szlak św. Jakuba? Kiedy, jak nie teraz?
Przygotowanie
10 lutego kupiłam bilety lotnicze do Portugalii, 11 marca wylądowałam w Porto. Przed wyjazdem zaplanowałam mniej więcej ile kilometrów przejdę każdego dnia, kupiłam przeciwdeszczową kurtkę i złożyłam wniosek o kartę EKUZ. Tylko tyle, albo aż tyle.
Trasa
Zdecydowałam się na trasę Camino Portugues da Costa. Swoją drogę zaczęłam w Porto. Szlak ten ma ok. 280 km długości, a trasa wiedzie częściowo wzdłuż wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Kilka lat wcześniej spędziłam miesiąc w Portugalii. Zdążyłam zakochać się w falach oceanu, uśmiechniętych mieszkańcach malutkich Portugalskich miasteczek i jedzeniu Pastel de Nata do kawy. Wspomnienia te były tak piękne, że utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest to idealna trasa dla mnie. Szlak był jeszcze bardziej niesamowity niż sobie wyobrażałam: eukaliptusowe lasy, zachody słońca nad oceanem, oszałamiające widoki na góry, tajemnicze domy pośrodku niczego, kwitnące kwiaty, zapach mandarynek i świeże pomarańcze.
Ludzie
Czasami czyjś uśmiech sprawia, że cieszy nam się serce, czasami wystarczy spojrzeć w czyjeś oczy aby zobaczyć w nich dobro i zrozumienie. Choć poznani przeze mnie ludzie pochodzili z różnych krajów, byli w różnym wieku, zajmowali się innymi rzeczami, to właśnie oni sprawili, że na Camino poczułam się jak w domu. Szlak rozpoczęłam sama, lecz doszłam do Santiago z trójką nowych przyjaciół. Czasami się rozdzielaliśmy, planowaliśmy danego dnia skończyć trasę w innym miejscu, a jednak nasze drogi krzyżowały się niezliczoną ilość razy. Każdy rozumiał potrzebę pobycia samemu ze sobą. Kiedy spotykaliśmy się w przerwie na kawę lub wieczorem w schronisku byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Przeprowadziliśmy mnóstwo inspirujących rozmów, śmialiśmy się do łez, milczeliśmy. Bez poznanych na drodze św. Jakuba osób ten szlak byłby zupełnie inny, na pewno nie byłby tak piękny.
Wysiłek
Rozpoczynają Camino założyłam, że każdego dnia będę pokonywać ok. 25-30 km. Po kilku pierwszych dniach moje stopy były całe obtarte, a kostki bardzo bolały. Czwartego dnia chodzenie wymagało ode mnie niemałego wysiłku. Cierpliwie podążałam kolejne kilometry, a ból ustępował miejsce ogromnej radości. Cieszył mnie każdy promień słońca, zielony liść, fala, żółta strzałka czy miłe słowa “Bon Camino”.
Czego nauczyło mnie Camino de Santiago?
Pod koniec szlaku myślałam sobie co zmieniło we mnie te kilkanaście dni drogi. Szlak pokazał mi, że w drodze czuję się najlepiej, a plecak z kilkoma koszulkami, śpiworem, czystą bielizną, pastą do zębów i szamponem, to tak naprawdę wszystko czego potrzebuję. Te kilkanaście dni uspokoiło mnie i pozwoliło docenić to co mam, sprawiło, że ogromnie zatęskniłam za Piotrkiem. Droga nauczyła mnie cierpliwości, powolnego podążania do wyznaczonych celów, uświadomiła mi, że to właśnie małymi kroczkami jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko co sobie wymyślimy. Szlak pokazał mi, aby nie mieć oczekiwań, a życie przyniesie nam najpiękniejsze scenariusze!